O kulisach mojego rozdziału w książce „PASJA”, współtworzonej z Brianem Tracy
rozmowa z Sebastian Kotów, Współautor & Wydawca
Każdy z nas ma swoje marzenia. Te małe, codzienne i te wielkie, które wydają się na granicy możliwości. Dla mnie takim marzeniem — a dziś już zrealizowanym projektem — było podzielenie się swoją drogą i doświadczeniem w książce „PASJA „. I choć sam proces pisania rozdziału był podróżą samą w sobie, jego źródło sięga dużo głębiej.

„Sukces to nie gotowy dar – to iskra. Twoje zadanie? Rozniecić ogień, nawet jeśli zaczynasz w wieku 50 lat. Najlepszy czas na zmianę? Dziś.”- Sebastian Kotów, Współautor & Wydawca
Sebastian Kotów to jeden z najlepszych psychologów biznesu w Polsce, przedsiębiorca, doświadczony menedżer z ponad 20-letnim doświadczeniem biznesowym. Ceniony mówca biznesowy i inspiracyjny. Autor, współautor i wydawca 9 bestsellerów oraz 25 krótkich poradników z zakresu samodoskonalenia, rozwoju osobistego oraz psychologii zarządzania. Wykładowca psychologii w zarządzaniu na studiach MBA na Akademii Leona Koźmińskiego. Założyciel Akademii Autorów (https://akademiaautorow.pl/) Akademii Zawodowych Mówców (https://zawodowymowca.pl/).
Czy masz już plan na swój Everest? To nie tylko tytuł mojego rozdziału w książce „PASJA”, ale też pytanie, które zadał mi Sebastian Kotow podczas naszej rozmowy w ramach wywiadu dla Akademii Autorów.
Jest taki moment w życiu, kiedy przestajesz tylko marzyć – a zaczynasz działać.
W moim przypadku takim momentem była wyprawa w Himalaje – nie tylko fizyczna, ale i symboliczna. To właśnie wtedy, gdzieś między lodowcem a snem o „czymś więcej”, zrozumiałam, że każdy ma swój Everest – ale nie każdy ma na niego plan.
O tym właśnie rozmawiałam z Sebastianem Kotowem w ramach projektu Akademii Autorów.
Nasz wywiad to nie tylko rozmowa o książce „PASJA” i moim rozdziale „Czy masz już plan na swój Everest?”. To rozmowa o decyzji, by potraktować swoje marzenia poważnie.
Rozmawiamy też o:
🔹 sile decyzji,
🔹 o tym, jak budować plan działania nawet przy ogromnych wyzwaniach,
🔹 oraz o tym, dlaczego cytat Benjamina Franklina „If you fail to plan, you are planning to fail” stał się jednym z filarów mojej filozofii działania.
🎧 Posłuchaj rozmowy tutaj
Co było Twoją motywacją do napisania swojego rozdziału?
Odkąd pamiętam, Brian Tracy był dla mnie mentorem i ogromną inspiracją — choć przez lata tylko zdalnie, poprzez swoje książki i szkolenia. „Zarządzanie czasem”, „Nawyki warte miliony”, „Zjedz tę żabę”, „Pocałuj tę żabę” czy „Cele” to pozycje, które wielokrotnie ratowały mój kierunek — zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Były moimi przewodnikami w momentach zwątpienia, dawały konkretne narzędzia i budowały we mnie przekonanie, że wszystko jest możliwe — jeśli ma się plan i determinację.
Dlatego kiedy pojawiła się propozycja współtworzenia książki razem z Brianem Tracy, poczułam się, jakby ktoś zaprosił mnie do spełnienia marzenia, o którym nawet nie odważyłam się głośno mówić. Mimo że wydawało się to nierealne i początkowo towarzyszyło mi wiele obaw, podjęłam to ryzyko. Bo jeśli życie podsuwa Ci okazję, która rezonuje z Twoją pasją i wartościami — bierzesz ją. I działasz.
Każdy projekt ma jakiś cel, ale te najbardziej inspirujące mają coś więcej – głębszy sens. To właśnie pasja sprawia, że projekty nie są tylko zbiorem zadań do wykonania, ale narzędziem do zmiany rzeczywistości.
Każdy projekt ma jakiś cel, ale te najbardziej inspirujące mają coś więcej – głębszy sens. To właśnie pasja sprawia, że projekty nie są tylko zbiorem zadań do wykonania, ale narzędziem do zmiany rzeczywistości.
Jaką główną myśl chciałaś przekazać czytelnikom?
Każde marzenie można zrealizować, jeśli potraktujemy je jak projekt z jasno określonym celem i planem działania.
Chciałam przekazać, że każde — nawet najbardziej śmiałe — marzenie może stać się rzeczywistością, jeśli potraktujemy je jak projekt do zrealizowania. Zamiast tylko marzyć, warto przejść do działania: ustalić konkretny cel, zaplanować drogę, oszacować zasoby, przewidzieć przeszkody i nauczyć się radzić sobie z wewnętrznym krytykiem. To właśnie wtedy pojawiają się realne efekty.
W moim rozdziale przywołuję cytat Benjamina Franklina:
„If you fail to plan, you are planning to fail.”
I to nie jest pusty slogan — to brutalnie prawdziwe stwierdzenie. Ale nie musi tak być. Można świadomie zaprojektować swoją drogę do celu, nawet jeśli dziś wydaje się on daleki.
Narzędzia takie jak metoda WOOP czy afirmacje nie są żadną magią – to praktyczne wsparcie, które pomaga trzymać kurs, nawet wtedy, gdy wewnętrzny sabotażysta próbuje przejąć stery.
Tym rozdziałem chciałam się podzielić moim podejściem — tym, co działa u mnie i u osób, z którymi pracuję zawodowo. Ale przede wszystkim chciałam zainspirować innych do tego, by zawalczyli o swój Everest. Czymkolwiek on jest. Bo dla każdego z nas oznacza coś innego — i właśnie dlatego warto się na niego odważyć.
Skąd wziął się tytuł Twojego rozdziału?
Tytuł „Czy masz już plan na swój Everest?” nawiązuje do idei, że każdy cel, nawet ten najbardziej ambitny, jest jak góra do zdobycia. Potrzebujemy planu, przygotowania i pasji, aby osiągnąć szczyt.
Tytuł zrodził się także z bardzo osobistego doświadczenia – mojej własnej wyprawy w Himalaje, ale też symbolicznie: z życiowej drogi, na której wiele razy mierzyłam się z pozornie nieosiągalnymi celami.
Everest w tym tytule nie oznacza wyłącznie najwyższej góry świata – to metafora każdego wielkiego marzenia, które może wydawać się zbyt wysokie, zbyt trudne, zbyt dalekie. Dla każdego ten Everest oznacza coś innego: dla jednych to zmiana ścieżki zawodowej, dla innych napisanie książki, założenie firmy, powrót do formy, odwaga do zmiany życia. Ale każdy z tych celów – jak prawdziwa góra – wymaga planu, przygotowania, zasobów, mentalnej odporności i przede wszystkim: decyzji, żeby w ogóle wyruszyć.
Ten tytuł miał być pytaniem prowokującym do refleksji: nie czy masz marzenie, ale czy masz plan? Bo jak pokazuję w swoim rozdziale — nie wystarczy chcieć. Trzeba świadomie podejść do realizacji celu jak do projektu: zaplanować trasę, przygotować się na przeszkody, zbudować nawyki i nauczyć się pracować z własnym umysłem. Tytuł powstał, bo wiem, jak łatwo jest żyć z głową pełną pomysłów, ale bez konkretnego działania.
I wiem też, jak wiele zmienia się, kiedy ten plan wreszcie się pojawi.

Książka Pasja
Czy wiesz, co naprawdę Cię napędza? Co sprawia, że zapominasz o upływie czasu, że czujesz ekscytację na myśl o działaniu? Pasja, to ona oddziela tych, którzy snują marzenia, od tych, którzy codziennie je realizują. „PASJA” to książka dla ludzi z iskrą w sercu. Dla tych, którzy nie chcą przeżyć życia na pół gwizdka. Ja, Brian Tracy i dzwudziestu paru autorów – ekspertów, przedsiębiorców, liderów, pasjonatów – dzielimy się swoją drogą, błędami, sukcesami i strategiami, które pomogły nam przekuć pasję w rzeczywistość. Jeśli kiedykolwiek czułeś, że jest w Tobie więcej, niż to, co robisz na co dzień – ta książka jest dla Ciebie.
Jak Twoje doświadczenia zawodowe lub życiowe wpłynęły na jego treść?
Ogromnie. Od lat działam w branży IT jako Project Managerka, prowadząc złożone, wieloetapowe projekty — często z globalnym zasięgiem i dużą presją. To nauczyło mnie, jak zarządzać celem, ryzykiem, zespołem i czasem. I w pewnym momencie zrozumiałam, że te same zasady mogę zastosować w życiu prywatnym.
Kiedy zaczęłam „zarządzać” własnymi marzeniami tak, jak projektami — wszystko nabrało tempa.
Pisanie tego rozdziału było dla mnie naturalnym przedłużeniem tej refleksji — podzieleniem się doświadczeniem, które naprawdę działa. Nie w teorii, ale w praktyce.
Czy możesz podzielić się osobistą historią, która miała wpływ na Twój rozdział?
Zdecydowanie tak. Ten rozdział nie powstałby, gdyby nie moje wieloletnie marzenie o wyprawie w Himalaje. Jeszcze na studiach, pisząc pracę magisterską z geografii religii o świętych górach świata, zafascynowałam się Everestem — jedną z najbardziej czczonych gór. Pamiętam moment, kiedy przeglądając stare rzeczy, znalazłam notatnik ze zdjęciami Everestu– jakby wrócił do mnie dawno zapisany cel. Wtedy zrozumiałam, że to nie była tylko studencka fascynacja, ale coś znacznie głębszego – coś, co wciąż we mnie żyje.
Podczas przygotowań do wyprawy miałam na lodowce zdjęcie Everesu z gazety— motywator, który codziennie przypominał mi, po co to robię. A pracując wtedy jako urzędniczka państwowa w Ministerstwie Środowiska, odpowiedzialna za współpracę polsko-niemiecką, tak organizowałam projekty, spotkania i terminy, by nie kolidowały z datą wyprawy.
Byłam zdeterminowana, ale też metodyczna – i właśnie to podejście chciałam pokazać w rozdziale.
Dla mnie ten Everest to nie tylko góra – to symbol każdego wielkiego celu, który wydaje się odległy, trudny, może nawet nierealny… dopóki nie zaczniesz go konsekwentnie realizować. Dla mnie jednym z takich doświadczeń był także udział w tym projekcie i napisanie tej pierwszej książki. Ta historia – osobista, ale uniwersalna – stała się osią całego rozdziału, bo wierzę, że każdy ma swój własny Everest. I warto mieć na niego plan.
Jakie napotkałeś/natknęłaś się wyzwania w trakcie pisania i jak sobie z nimi poradziłeś/aś?
Oj, wyzwań było sporo — i to takich z różnych kategorii. Po pierwsze, logistyka życia: jestem mamą dwójki małych dzieci, pracuję zawodowo, prowadzę własną firmę i wspieram innych jako mentorka. Do tego książka. Brzmi jak projekt wysokiego ryzyka, prawda? Ale po szczerej rozmowie z mężem, wspólnym przetasowaniu priorytetów i reorganizacji domowego harmonogramu — udało się wygospodarować czas.
Drugim wyzwaniem było to, co pewnie znają wszyscy twórcy — wena, która przychodzi wtedy, kiedy akurat kompletnie nie masz na czym pisać. Wracałam pociągiem z warsztatów dla autorów w Warszawie, kiedy — jak grom z jasnego nieba — dopadło mnie natchnienie. I nie, nie miałam ani zeszytu, ani notatnika. Za to miałam nieposprzątaną torebkę, w której na szczęście znalazłam kilka paragonów, stare opakowanie po chusteczkach i jakąś kopertę po rachunku. Pisząc na tych skrawkach jak szalona, klęłam w myślach na siebie, że nie kupiłam zeszytu na stacji… ale też cicho dziękowałam losowi za ten bałagan w torbie, który tym razem okazał się wybawieniem.
Morał? Wena nie zna litości, więc lepiej być przygotowanym. A jak nie jesteś — improwizuj!










Książka Pasja
Czy wiesz, co naprawdę Cię napędza? Co sprawia, że zapominasz o upływie czasu, że czujesz ekscytację na myśl o działaniu? Pasja, to ona oddziela tych, którzy snują marzenia, od tych, którzy codziennie je realizują. „PASJA” to książka dla ludzi z iskrą w sercu. Dla tych, którzy nie chcą przeżyć życia na pół gwizdka. Ja, Brian Tracy i dzwudziestu paru autorów – ekspertów, przedsiębiorców, liderów, pasjonatów – dzielimy się swoją drogą, błędami, sukcesami i strategiami, które pomogły nam przekuć pasję w rzeczywistość.
Czy warto napisać swój rozdział w takiej książce i zostać współautorem?
Zdecydowanie tak. Dla mnie to było spełnienie jednego z długo odkładanych marzeń. Zawsze chciałam napisać książkę, ale brakowało mi wiedzy, narzędzi i pewności, jak się za to zabrać. Kiedy pojawiła się propozycja współtworzenia „Pasji”, od razu wiedziałam, że chcę to zrobić — to była doskonała okazja, by nie tylko zrealizować marzenie, ale zdobyć profesjonalne wsparcie i struktury, które pomogły mi dowieźć projekt do końca. Dzięki udziałowi w projekcie otrzymałam coś bezcennego — konkretną wiedzę, sprawdzone narzędzia, struktury pracy i know-how od profesjonalistów.
Zawsze powtarzam: jeśli chcesz osiągnąć coś nowego, znajdź kogoś, kto już tam był. W moim przypadku tą osobą byłeś Ty, Sebastian, i Akademia Autorów. Dziś nie tylko jestem współautorką „Pasji”, ale piszę kolejną książkę z Tobą i Brianem Tracy, a także pracuję nad własną, autorską publikacją. To pokazuje, że jeden odważny krok naprawdę może otworzyć wiele drzwi.
Co było dla Ciebie najcenniejszym doświadczeniem z tego projektu?
Najcenniejsze było dla mnie to, że mogłam połączyć moją pasję z realnym wpływem na innych ludzi. Pisanie rozdziału było dla mnie jak wspinaczka na mój własny Everest — ogromne wyzwanie, które na początku budziło lęk i mnóstwo wątpliwości. Zadawałam sobie pytania: „Czy ktoś to w ogóle przeczyta?”, „Czy to, co napiszę, będzie miało wartość?”. A potem… zaczęli podchodzić do mnie ludzie i mówić: „Czekałam właśnie na Twój rozdział”, „Dzięki Tobie zaczęłam się zastanawiać, jaki jest mój Everest i jak mogę go zdobyć”. To były słowa, które dawały mi ogromną satysfakcję i wewnętrzne przekonanie, że warto było się odważyć. Bo jeśli moja historia potrafi zainspirować choć jedną osobę do działania — do zawalczenia o swoje marzenia, swój Everest — to wiem, że miało to sens.
Zmierzyłam się z wyzwaniem, które jeszcze niedawno wydawało mi się nie do udźwignięcia. Udowodniłam sobie, że mogę — i że chcę — dzielić się wiedzą również w takiej formie. Odkryłam przy tym coś jeszcze: że pisanie to moja kolejna pasja. Właśnie dzięki tej książce zaczęłam prowadzić bloga i stworzyłam autorską serię World of Projects, w której analizuję największe i najbardziej inspirujące projekty świata – i pokazuję, jakie lekcje mogą z nich wyciągać liderzy i Project Managerowie.
Ogromną wartością byli też ludzie. Inni współautorzy — osoby z różnych branż, ale z tą samą energią, z tym samym błyskiem w oku. Z niektórymi z nich dziś wspólnie tworzymy nowe, autorskie szkolenie. Połączyła nas nie tylko książka, ale wspólna pasja do nauczania, inspirowania i dzielenia się doświadczeniem.
To projekt, który zostaje z Tobą na długo – bo zmienia coś głęboko w środku. I to jest jego prawdziwa moc.
Jednym zdaniem: dlaczego warto zacząć czytanie od Twojego rozdziału?
Bo to zaproszenie do podróży, w której odkryjesz, jak przekształcić swoje marzenia w konkretne działania i osiągnąć swój własny „Everest”.
